Kiedy para od dłuższego czasu stara się o dziecko, a mimo to nie może doczekać się potomka, pojawia się wiele pytań, lęków, a nawet wzajemnych oskarżeń. Diagnostyka i leczenie niepłodności dotyczy pary, nie kobiety czy mężczyzny, dlatego tak ważne jest by dwoje ludzi okazywało sobie w tym czasie szczególne zrozumienie i otaczało się wzajemną troską. Problem w tym, że emocje mężczyzny często różnią się od emocji kobiety.
Kiedy codzienność zamienia się w nieustanne próby zajścia w ciążę, spontaniczność i czułość spychane są na bok, a seks zostaje podporządkowany cyklowi owulacyjnemu. Tymczasem stres i napięcie, które towarzyszą staraniom o dziecko, mają wpływ na obniżenie płodności. – Niestety wciąż mamy w Polsce niewielką świadomość tematu niepłodności. Pary, które do mnie trafiają należą zazwyczaj do jednej z dwóch grup. Pierwsza grupa, to pary, które miały zaplanowane kariery, dom, wakacje, teraz zaplanowały dziecko i okazało się, że mimo wcześniejszych planów dzidziuś nie urodzi się np. we wrześniu, bo po kilku próbach, kobieta nadal nie zaszła w ciążę. Takie pary, jeśli nie ma poważnych wskazań do leczenia, są zazwyczaj przeze mnie uspokajane i proszone o cierpliwość. Z medycznego punktu widzenia mówimy bowiem o niepłodności jeśli para stara się o dziecko co najmniej od 12 miesięcy, regularnie w tym czasie współżyjąc (3-4 razy w tygodniu) – wyjaśnia dr n. med. Wojciech Kolawa, specjalista ginekolog-położnik zajmujący się leczeniem niepłodności w Centrum Medycznym Macierzyństwo. – Drugą, liczną grupę pacjentów stanowią pary, które niestety trafiają do kliniki dość późno, często dopiero po kilku latach bezskutecznych starań o ciążę. Pary te są zazwyczaj bardzo zmęczone wyczekiwaniem i kolejnymi rozczarowaniami – dodaje dr Kolawa.
Kobieta nadal na pierwszym planie
Obecne statystyki pokazują, że niepłodność w równym stopniu dotyczy partnerki i partnera. 40% diagnoz dotyczy kobiet, 40% wskazuje na męski czynnik niepłodności, natomiast pozostałe 20% to tzw. niepłodność idiopatyczna, czyli taka, w której nie udaje się wskazać przyczyny, a badania nie wykazują żadnych nieprawidłowości. Tymczasem gdy pojawia się problem z zajściem w ciążę, zazwyczaj to kobieta jako pierwsza poddaje się diagnozie. Być może dzieje się tak, ponieważ kobiety kontrolnie odwiedzają ginekologa i wykonują rutynowe badania. Kiedy starania o dziecko przedłużają się, dla wielu z nich naturalną reakcją jest więc zwrócenie się do swojego ginekologa po poradę – na tym etapie mogą zostać wykonane badania hormonalne lub USG dopochwowe. – Do kliniki leczenia niepłodności z reguły trafiają pary, czasami na pierwszą wizytę kobieta przychodzi sama. Mężczyzna pojawia się sam w klinice w zasadzie tylko wtedy, gdy ma mocne podejrzenia, że problem niepłodności może leżeć po jego stronie, np. na skutek urazu jąder lub operacji urologicznych – wyjaśnia dr n. med. Wojciech Kolawa, specjalista ginekolog-położnik z Centrum Medycznego Macierzyństwo. Różnice w podejściu do badania może tłumaczyć też fakt, że zdrowy mężczyzna, który nie ma problemów z erekcją i wytryskiem zazwyczaj nawet nie podejrzewa tego, co niewidoczne gołym okiem, czyli problemów z jakością nasienia. Natomiast u kobiety nieregularne miesiączki albo trądzik, który powrócił kilka lat po okresie dojrzewania, zazwyczaj wzbudzają czujność. Dodatkowym motywatorem do działania jest instynkt macierzyński – wiele kobiet ocenia macierzyństwo jako element własnej realizacji – ja jako kobieta i ja jako matka.
Fotel ginekologiczny czy kozetka?
Umysł i ciało ściśle ze sobą współpracują. Nic więc dziwnego, że stres jest jedną z przyczyn niepłodności. Żyjemy w pędzie, stresuje nas praca i dojazd do niej zakorkowanymi ulicami, stresują choroby i problemy rodzinne. Samo staranie się o dziecko jest również stresujące – szczególnie, gdy się przedłuża. Zdarza się, że u par, które długo starają się o dziecko, u jednego lub obojga partnerów pojawia się nawet depresja. Po pomoc psychologiczną osoby borykające się z problemem niepłodności sięgają jednak dość rzadko. – Jako lekarz nie mogę narzucać obowiązku wizyty u psychologa, zawsze jednak staram się zasugerować, że pomoc psychologiczna w trakcie leczenia jest wskazana. Oczywiście, jeśli trafia do mnie para, u której widoczny jest rozdźwięk między potrzebami kobiety, a mężczyzny i tylko jedno z partnerów pragnie dziecka, a drugie po prostu godzi się na leczenie, albo też para, u której dziecko ma być elementem ratowania związku – terapia psychologiczna staje się wręcz niezbędnym elementem leczenia – wyjaśnia ginekolog. Leczenie niepłodności to często żmudny proces – u niektórych par nawet wieloletni. Po długim czasie bezowocnych starań osoby leczące niepłodność narażone są na obniżenie poczucia własnej wartości, a dotychczasowa hierarchia wartości może ulec zaburzeniu. Pary, które są na ten proces przygotowane psychicznie mogą poprzez wspólną drogę do macierzyństwa scementować związek. Niestety brak opieki psychologicznej, zmęczenie leczeniem, dostosowanie współżycia do cyklu owulacyjnego u niektórych par prowadzi do wzajemnych oskarżeń i bolesnych przeżyć.
Lęk przed decyzją ostateczną
Najbardziej bolesnym etapem leczenia niepłodności jest moment, w którym pary dokonują decyzji: co dalej. Na tym etapie muszą rozstrzygnąć czy mają siłę, zdrowie (a czasami pieniądze) na dalszą walkę oraz czy dalsze uporczywe starania mają sens. – Chciałbym, żeby wszystkie pary, które trafiają do mnie z problemem niepłodności, doczekały się upragnionego dziecka. Niestety z medycznego punktu widzenia nie zawsze jest to możliwe. Moim zadaniem jest obiektywna ocena sytuacji, ale ostateczna decyzja leży po stronie pacjentów. To często dramatyczne wybory – tłumaczy dr Kolawa. Podobnie, jak decyzję o staraniu o dziecko para musi podjąć razem, tak i moment zaprzestania starań jest decyzją obojga partnerów. Na tym etapie czasami kobieca emocjonalność musi zmierzyć się z męską, racjonalną oceną sytuacji. Decyzja dla obojga partnerów jest jednak tak samo trudna. Paradoksalnie jednak pewien niewielki procent par, które zaprzestają starań, właśnie po rezygnacji z leczenia może doczekać się upragnionej ciąży. Również tutaj najprawdopodobniej największy wpływ mają emocje. Para, która przez długi czas podporządkowywała życie leczeniu niepłodności, nagle przestaje być zależna od metryk i badań, przestaje oceniać szanse, stresować się wynikami… i naturalnie zachodzi w ciążę. Dlatego jedną z zasad leczenia niepłodności jest zrozumienie, że leczenie to tylko element starań o dziecko, nie może więc ono całkowicie zdominować życia.