Trzecia część przygód mysiej rodziny ze starego kredensu. Tym razem dowiemy się, która z myszek zdobędzie zaszczytny tytuł Mysiuli-Mądruli, a także poznamy nową lokatorkę, której nieoczekiwane pojawienie się spowoduje niemałe zamieszanie wśród mieszkańców Domu pod Kocią Łapką.
Nasza recenzja:
To było nasze pierwsze z Myszką spotkanie. Pierwsze, ale nie ostatnie. Okazało się bowiem, że opowiadanie o przygodach mysiej rodzinki wciągnęło nas na całego. W czasie, gdy mój pięcioletni synek chłonął tę historię całym sobą, ja zachwycałam się wszystkim: i pięknym wydaniem książki, i – jak na polonistkę przystało – językiem tej mysiej opowieści. Mam nieodparte wrażenie, że język Myszki Trapiszki to powrót do starej, dobrej formy pisania dla dzieci, do wzorów, których zakwestionować nie sposób. A to miła, bardzo miła odmiana. Wszak to wyraz szacunku dla najmłodszych, nieprawdaż?
Warstwa leksykalna zachwyca. Ilustracje także. Są piękne, sugestywne, czarodziejskie. Cudowne, po prostu! Małe dzieła sztuki. W czasie, gdy na rynku książek dla dzieci co rusz pojawiają się nowe, tej przeoczyć po prostu nie wolno. Jeśli chcecie zaoferować swojemu dziecku książkę wartościową, nie rozczarujecie się na pewno. Polecamy!