Już od dawna wiadomo, że jedzenie jest dla nie tylko źródłem składników odżywczych, ale również niesie ze sobą całą gamę zmysłowych doznań. Niektóre pokarmy, przyprawy, zioła czy grzyby w wyjątkowy sposób zaostrzają apetyt na miłość.
Wiedziała o tym również Kleopatra, znawczyni uwodzicielskiej sztuki miłosnej, która przygotowała Markowi Antoniuszowi wspaniałą ucztę, którą można zaliczyć do najwspanialszych uczt miłosnych, jakie zna historia. Także sam Casanova przywiązywał ogromną wagę do doboru dań, wiedząc, iż pewne wyrafinowane smakołyki mogą spełniać ważną rolę jako środek uwodzicielski.
Afrodyzjaki dawniej…
Nazwa ‘afrodyzjak” pochodzi od imienia greckiej bogini Afrodyty. To jej Starożytni poświęcali wszelkie specyfiki, które pozwalały zachować młodość i pełnię sił seksualnych. Pierwszy przepis na miksturę przedłużającą akt miłosny wynaleziono w Egipcie. Zapisany był hieroglifami na ścianie piramidy. Zgodnie z zaleceniami należało regularnie spożywać suszone liście akacji i tarniny, roztłuczone z miodem. Mędrcy Dalekiego Wschodu odkryli pobudzające właściwości korzenia mandragory, a muzułmanie – mleka kokosowego. Jednak w spisach dawnych afrodyzjaków można znaleźć jeszcze ciekawsze produkty o wyjątkowych mocach. Za takowe uważano m.in.: nos hipopotama, język gęsi, ogon aligatora, jaskółcze gniazda, kał nietoperza, spermę krokodyla i krew menstruacyjną, którą dodawano do wina. Mieszanki z niezwykłych i trudno osiągalnych produktów, gwarantować miały dozgonne uczucie i niesłabnące pożądanie.