Kraków i jego okolice, w tym Wieliczkę uważam za miejsca, które w miarę możliwości powinien zobaczyć każdy z nas. Są one związane ściśle z naszą historią i tradycją. Pozwalają zachować świadomość tego, skąd jesteśmy.
Już od jakiegoś czasu chciałam pokazać je mojej córce, która już jest na tyle duża, że zwiedzanie tych miejsc zainteresuje ją. Niedawno nadarzyła się ku temu doskonała okazja, gdyż postanowiłyśmy spędzić weekend w jednym z hoteli położonych w Wieliczce. Miał to być wyjazd typowo turystyczny połączony z małym relaksem w hotelowym SPA.
Podróż rozpoczęłyśmy w piątek po południu. Część drogi pokonałyśmy pociągiem. Końcówkę trasy przejechałyśmy busem. Od razu zameldowałyśmy się w hotelu. Z uwagi na to, że dotarłyśmy dość późno nie wychodziłyśmy już nigdzie, tylko zapoznałyśmy się z ofertą Hotelu Turówka. Jak się okazało hotel położony jest w atrakcyjnym miejscu – miałyśmy bardzo blisko do zwiedzania wszystkich ciekawych miejsc w Wieliczce. W sumie wybrałam ten hotel z uwagi na to, że posiada bogatą ofertę dla rodzin z dziećmi, ale o tym trochę później.
Kiedy już się rozpakowałyśmy poszłyśmy skorzystać ze SPA. Chwilę spędziłyśmy na basenie. Jednak, gdy zobaczyłam, że można skorzystać z groty solnej od razu tam poszłam, gdyż słyszałam, że łagodzi choroby dróg oddechowych, a mnie akurat złapał męczący kaszel. Wizyty w grocie solnej są polecane także osobom, które są narażone na stres, borykają się z astmą, zapaleniami zatok, a nawet chorobami skóry czy nerwicą. Skąd się biorą tak wyjątkowe właściwości tego miejsca? Tworzy się w nich mikroklimat podobny do tego, jaki spotykamy nad morzem. Jest to, więc doskonałe rozwiązanie dla osób, które nie mają możliwości wyjechać nad morze w celu relaksu. Dodatkowo zrelaksować pozwala się puszczana w grocie muzyka, delikatny szum wody i jej wystrój. W pomieszczeniach tego typu najczęściej umieszczane są bloki soli z Morza bałtyckiego, czarnego lub martwego. Temperatura jest utrzymywana na poziomie 23-24 stopnie, a wilgotność nie przekracza 45 procent. Dlatego też z tego miejsca mogą korzystać osoby, które źle znoszą pobyt w saunie z uwagi na wysoką temperaturę. Regularne wizyty w grocie solnej mogą wzmocnić odporność, co w okresie zimowym jest bardzo ważne.
Na drugi dzień pełne zapału i sił wybrałyśmy się na zwiedzanie kopalni soli w Wieliczce. Jest to naprawdę wyjątkowe miejsce nie tylko na skalę krajową, ale i europejską. Niewiele osób wie, że to właśnie Wieliczka jako jeden z pierwszych zabytków kultury materialnej została wpisana na listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Na liście tej znajduje się od 1978 r. Historia kopalni w Wieliczce w formie takiej, jaką znamy dzisiaj sięga 700 lat wstecz. Jednak pierwsze działania mające na celu wydobywanie soli miały miejsce tutaj jeszcze w czasach epoki neolitu, czyli około 4 tysiące lat p. n. e. Jak więc widzicie tradycja wydobycia soli na tych terenach jest niezwykle długa.
Wydobycie na masową skalę zaczęło się tu w XIII wieku, a tradycja wiąże ten moment ściśle z legendą o świętej Kindze i jej pierścieniu. Jeśli chcecie zapoznać się dokładniej z historią tego miejsca to szczerze zachęcam Was do wyjazdu do Wieliczki lub chociaż wejścia na stronę kopalni. Będąc przy kasie można zdecydować się na jedna z dwóch tras dla turystów indywidualnych oraz wybrać dodatkowe atrakcje. Postanowiłyśmy przejść trasę turystyczną, która wydała nam się najciekawszą opcją. Zwiedzanie rozpoczyna się w szybie Daniłowicza, gdzie przewodnik przedstawia historię kopalni i swoją opowieścią wprowadza nas do świata niesamowitych tajemnic tego miejsca. Później schodzimy coraz niżej i niżej…W każdej z komór położonych na trasie możemy dowiedzieć się czegoś interesującego – zobaczyć jak wyglądała praca górników, poznać dokładnie legendę św. Kingi, a nawet posłuchać koncertów fortepianowych Fryderyka Chopina. Na mnie największe wrażenie zrobiła oczywiście kaplica św. Kingi. W takim miejscu człowiek nabiera pokory do potęgi natury i tego, w jaki sposób człowiek może ją okiełznać.
Po intensywnym zwiedzaniu udałyśmy się z powrotem do hotelu, gdzie czekała na nas wyśmienita obiadokolacja. Dużym udogodnieniem dla rodzin z dziećmi jest specjalne menu dla maluchów oraz możliwość wypożyczenia krzesełka do karmienia czy podgrzewacza do butelek. Po kolacji wybrałam się na ajurwedyjski masaż ciepłym olejem sezamowym- Abhyangę. Jest to orientalny masaż całego ciała i twarzy, głęboko relaksujący, który wpływa dobroczynnie nie tylko na stan skóry, ale również ma zdrowotny wpływ na układ limfatyczny i krwionośny. Oczywiście masaż ten doskonale relaksuje i koi nerwy. Dla tego typu masaży nie ma większych przeciwwskazań – poleca się go szczególnie osobom zestresowanym i przemęczonym. Masaż ten może być pobudzający lub uspokajający, w zależności od potrzeb ciała i duszy.
W niedzielę, tuż przed samym wyjazdem dowiedziałam się czegoś ciekawego – będzie to prawdziwy smaczek dla fanów piłki nożnej. Otóż w tym hotelu gościła reprezentacja Włoch w czasie Euro 2012. Upamiętnia to specjalna tabliczka wisząca w holu hotelowym.
Z uwagi na to, że pociąg do Warszawy miałyśmy po południu mogłyśmy sobie pozwolić jeszcze na szybkie zwiedzanie Krakowa. Wybrałyśmy się na Wawel, by zobaczyć Katedrę Zygmuntowską, ale i odwiedzić smoka w jego grocie. Później pod Kościołem Mariackim wysłuchałyśmy hejnału i pojechałyśmy na dworzec. Miałyśmy okazję podróżować Pendolino, dzięki czemu w nieco ponad 2 godziny byłyśmy w domu, w Warszawie.
Więcej informacji o hotelu i atrakcjach znajduje się na stronie www.turowka.pl