Czy to możliwe, aby w kaszkach dla dzieci był szczur? Małżeństwo z Lublina twierdzi, że tak i jako dowód zamieszcza zdjęcia kaszki na jednym z portali społecznościowych.
Co na to producent? Twierdzi, że bada sprawę i póki co nie chce nic komentować. Pani Kamila w tych oto słowach ostrzega innych rodziców przed kupnem kaszki:
nie kupujcie kaszek (tu pada nazwa producenta). Oto szczur, którego znalazłam w tejże kaszce!!!!!!!!!! – takie ostrzeżenie zamieściła wczoraj po południu pani Kamila. Do treści dołączyła także 3 zdjęcia. Na wszystkich widać białą, dość dużą bryłę. Obecność szczura w kaszce potwierdziła tez ponoć kierowniczka marketu, w którym zakupiono produkt. Dziś mąż pani Kamili miał zanieść kaszkę do zbadania do tamtejszego sanepidu.
– To nie szczur. To, co znaleziono, konsystencją i kolorem przypomina surowe ciasto – stwierdził sanepid, który zbadał kaszkę dla niemowląt, w której rzekomo miał być martwy gryzoń. O swoim znalezisku poinformowała mieszkanka Lublina, która twierdziła, że w opakowaniu znalazła szczura. O wynikach badań sanepidu poinformował „Dziennik Wschodni”.