W 2008 roku w Warszawie urodziło się ponad 36 tys. dzieci. W ciągu ostatnich 10 lat liczba narodzin w stolicy wzrosła prawie o 100%. Okazuje się, że już teraz w warszawskich szpitalach brakuje ok. 1,5 tysiąca miejsc dla kobiet tuż przed porodem lub tuż po urodzeniu dziecka.
Pań w ciąży jest tak dużo, że większość warszawskich oddziałów położniczych nie prowadzi zapisów. W całym mieście praktycznie nie ma już wolnych łóżek. Niektóre szpitale wymieniają się informacjami o wolnych łóżkach- wniosek nikt nad tym nie panuje. Lekarze uspokajają , że żadnej rodzącej kobiety nie zostawią na pastwę losu – ale tylko w sytuacji, gdy poród już się zaczął…
Jak często w takich sytuacjach kryzysowych, pojawia się czarny humor – może kobieta urodzi w domu lub w drodze do szpitala? – w sumie tak by było najwygodniej…
Czy istnieje rozwiązanie takiej dramatycznej sytuacji w Warszawie? Podobno wystarczy zwiększyć liczbę łóżek i lekarzy, bo ani jednego ani drugiego nie przybywa przy 100% wzroście narodzin w Warszawie. Kolejne dobre rady to odsyłanie do domu kobiet z zagrożoną ciążą oraz skrócenie pobytu kobiet po porodzie w szpitalu. Pomysły te nie znajdują aprobaty wśród mam.
„Jestem w 9 miesiącu ciąży” – mówi Pani Agnieszka z Warszawy. „Moja ciąża jest wyczekana, bardzo się cieszę, że już niedługo zostanę mamą. Ciążę znoszę bardzo dobrze, nie narzekam na zdrowie i typowe dolegliwości jakie mają przyszłe mamy. Myśl jednak o porodzie w szpitalu w Warszawie przyprawia mnie o mdłości … Pozostaje liczyć tylko na łut szczęścia, oby go nie zabrakło”
Dodajmy jeszcze, że przyszłe mamy zapłacą za taką sytuację nie tylko stresem i bezsennymi nocami. W końcu poród to też wydatek. Oto jak przedstawiają się dodatkowe koszty (oprócz stresu związanego z samym przyjęciem do szpitala): sala jednoosobowa 400 zł, położna na wyłączność 600 zł, znieczulenie 0 – 700 zł.
Dla porównania poród w domu kosztuje od 1 500 zł, a poród w prywatnej klinice to już wydatek od 8 000 do 11 000 zł.
Opracowanie www.baby-shower.pl (na podstawie TVN Warszawa)
a w Anglii….
Ja rodziłam w Anglii. Jednoosobowa sala – koszt 0, położna na wyłączność – koszt 0, znieczulenie – nie korzystałam, tylko gaz rozweselający – koszt 0.