Miejsca przyjazne rodzicom małych dzieci w Radomiu

Przychodnia z kącikiem do zabaw, kawiarnia, gdzie najmłodsi klienci mają do dyspozycji dziecięce krzesełka i fitness klub, w którym opiekunka zajmie się dzieckiem podczas zajęć mamy.

Znaleźliśmy w Radomiu miejsca mother-friendly, ale powinno być ich więcej.Niedawno pisaliśmy o sklepie, do którego matki z dziećmi w wózkach mają oficjalny zakaz wstępu. Na szczęście są u nas miejsca, które nie tylko nie dyskryminują rodziców, ale i starają się ułatwić im życie.

Na zakupy pojedynczo

Kilka kolorowych krzesełek, ministolik, a na nim książeczki dla dzieci, karty do gry, liczydła albo kredki i kolorowanki. Takie kąciki dla dzieci powstają coraz częściej w sklepach i instytucjach. Są już m.in. w urzędzie skarbowym przy ul. Zientarskiego, w przychodni gruźlicy i chorób płuc dla dzieci i młodzieży przy ul. Tochtermana, bibliotece publicznej przy ul. Kusocińskiego, a także w sklepach, np. salonie Orange przy ul. Żeromskiego albo butiku z odzieżą męską przy ul. Wałowej. – Takie miejsca są potrzebne – twierdzi pan Paweł. Młodego ojca spotykam w środowe przedpołudnie na placu zabaw w parku Kościuszki. Czujnym okiem obserwuje synka, dwuletniego Michałka, który szaleje na plastikowym koguciku na sprężynie. – Kiedy się czeka w przychodni w długiej kolejce, zabawa może dziecku skrócić czas. Tak samo w sklepie. Ciężko zrobić zakupy, kiedy dziecko ciągnie za nogawkę i woła, że chce do domu – tłumaczy pan Paweł. – Gdyby takich miejsc było więcej, moglibyśmy częściej wychodzić całą rodziną. Teraz raczej tego unikamy. Na zakupy chodzimy z żoną pojedynczo, jedno wychodzi, drugie zostaje w domu z Michałkiem. No i zdecydowanie przydałoby się więcej lokali ze strefą dla niepalących. Wtedy można by pomyśleć np. o jakimś rodzinnym wyjściu na obiad – mówi młody tata.


Opłacalna inwestycja

 

Dorośli godzinami siedzą nad kawą, czytając gazety albo rozmawiając, a dziecko w tym czasie nie ma co ze sobą zrobić i po prostu śmiertelnie się nudzi. To typowy obrazek w radomskim barze czy kawiarni. Restauracja Parkowa ma na to sposób: w ogrodzie zbudowano miniplac zabaw. – Jesteśmy usytuowani blisko parku, dużo ludzi tu spaceruje z dziećmi albo z wnukami. Opłacało się w to zainwestować – mówi Joanna Groździkowska, menedżer lokalu.Naprzeciw oczekiwaniom rodziców wyszedł także Słonecznik. Tam mamy i ojcowie mają do dyspozycji trzy dziecięce krzesełka z barierką. – Chodzi o bezpieczeństwo. Wiadomo, że ze zwykłego krzesła dziecko może łatwo spaść i coś sobie zrobić – tłumaczy Anna Kozerska, szef kuchni restauracji. – Rodzic usadzi niesfornego malucha na krzesełku i ma spokój. Nie musi się martwić, że inni klienci będą mieli pretensje, że dziecko biega i im przeszkadza. Sama jestem matką i wiem, jak to bywa – dodaje.
Bez wyrzutów sumienia

Zobacz:  Najpiękniejsze wielkanocne dekoracje i ozdoby

Dobry przykład miejsca przyjaznego rodzicom i dzieciom to Fitness Park Radom. Kiedy starsi mają masaż albo ćwiczą na siłowni, ich pociechy bawią się pod okiem opiekunki w miniprzedszkolu lub biorą udział w organizowanych przez klub zajęciach. – Mama i tata mogą wypocząć bez wyrzutów sumienia, że zostawili dziecko w domu, a sami się bawią. Rodzicom bardzo się spodobała ta inicjatywa. Kiedy w lipcu opiekunka pojechała na urlop, klienci ciągle się dopytywali, kiedy wreszcie wróci – podkreśla Anita Krzemińska, współwłaścicielka.

W Łucku jest lepiej

Lokale, instytucje i punkty usługowe mother-friendly powstają, ale wciąż jest ich za mało. Tę opinię potwierdza pani Natalia. Kobieta pochodzi z Łucka, ponad 200-tysięcznego miasta na zachodzie Ukrainy. Spotykam ją na tarasie jednej z knajpek przy ul. Żeromskiego. Jest z nią jej córeczka dwuletnia Natalka. Obydwie jakiś czas temu przeprowadziły się do Radomia. Niestety, młoda mama nie jest zachwycona nowym miejscem zamieszkania. – Tu w ogóle nie ma jak wyjść z dzieckiem na miasto – mówi pani Natalia. – W Łucku było inaczej. Miasto niby mniejsze od Radomia, a zawsze miałam gdzie się z dzieckiem ruszyć. Przy każdym markecie, nawet niedużym, są jakieś atrakcje dla dzieciaków. Albo specjalne restauracje z dziecięcym menu. Można maluchowi zamówić niekoniecznie jakiegoś zapieczonego hot doga, tylko jakiś lżejszy deserek. A na tarasie przy restauracji jakieś zjeżdżalnie, jakieś huśtawki… – wspomina młoda mama. – Tutaj w Radomiu nic takiego nie widzę. Czy to nikomu nie przyszło do głowy, że matka z dzieckiem też wychodzi z domu? Nikt tu nie ma dzieci? – dziwi się pani Natalia.

Źródło: Gazeta Wyborcza Radom

 

Podziel się swoją opinią
Joanna Pawłowska
Joanna Pawłowska

Specjalistka ds. contentu. Swoją karierę rozpoczęła od pracy w social media, następnie zgłębiała tajniki SEO, copywritingu oraz  content marketingu. W Redakcji zajmuje się  tworzeniem artykułów o tematyce zdrowotnej, lifestyle i podróżniczej.

0 0 votes
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments