Do Polski dotarła nowa moda, która –choć buzi powszechne zdziwienie, a często też i niedowierzanie – to jednak ma liczną grupę zwolenników. O czym piszemy? O „ospa party”.
To imprezy organizowane przez rodziców chorych na ospę maluchów, na którą są zapraszane zdrowe dzieci. Idea jest prosta – zdrowe dzieci mają się zarazić ospą, wtedy rodzice będą mieć problem z głowy i pewność, że ich pociecha nie zachoruje w późniejszym czasie (jako nastolatek czy dorosły). To ma „zagwarantować” łagodniejszy przebieg zakażenia i mniejsze ryzyko powikłań.
Tymczasem lekarze ze zdumienia przecierają oczy i apelują, aby nie organizować i nie uczestniczyć w tego typu imprezach. Z prostej przyczyny – nigdy nie wiadomo, jak zakażenie będzie przebiegać, czy wirus się nie zmutował, w jakiej kondycji fizycznej jest narażona na zakażenie pociecha. A przede wszystkim, jak zgodnie twierdzą pediatrzy, świadome narażanie dziecka na ryzyko zachorowania, jest zwyczajnie mało etyczne i nie do końca zrozumiałe.
Ospa party to kolejna, po lizakach zakażonych ospą, próba zaplanowania choroby pociechy. Część specjalistów przypuszcza, że trend jest powiązany z coraz powszechniejszą modą na nieszczepienie maluchów i naturalne budowanie ich odporności.