Maja Taraszkiewicz – właścicielka i pomysłodawczyni Przystanku Mama. 28 letnia Poznanianka obecnie mieszkająca w Gdańsku. Szczęśliwa mama Michaliny i spełniona żona Michała.
Osoba nietuzinkowa i posiadająca w sobie mnóstwo pozytywnej energii. Mimo wielu przeciwności losu, trudów i kłopotów związanych z finansami otworzyła Przystanek Mama – jedyne w swoim rodzaju miejsce dla dzieci i ich opiekunów.
Czym jest Przystanek Mama?
Przystanek Mama to miejsce dla mam z dziećmi, mam z brzuszkami, kobiet, które są ciociami, babciami, bardzo mile widzianymi gośćmi są też tatusiowie. Staram się nie używać określenia sklep, bo Przystanek Mama to dużo więcej niż sklep – to miejsce, w którym kobieta jest mile widzianym gościem, na którego czeka kawa, woda, kanapa, by odpocząć, uśmiech i zrozumienie. W lokalu jest też miejsce do karmienia i przewijania, są pieluchy, kremy, toaleta, ciasteczko dla dziecka, zabawki, mata edukacyjna i krzesełko do karmienia. Co ważne, podłoga jest ogrzewana, dlatego dzieci mogą bez problemu bawić się na niej.
Prowadzę też sprzedaż odzieży używanej, firmowej i niezniszczonej. Praktycznie każdy ciuszek wybieram sama. Zależy mi na tym, by każdy kto mnie odwiedzi był zadowolony ze spędzonego u mnie czasu przy kawie. Mam niestety kilka stromych schodków, a co za tym idzie, paskudny zjazd dla wózków, ale każdej kobiecie służę pomocą przy wniesieniu wózka do lokalu lub pilnuję dziecka na zewnątrz, gdy mama nie chce wózka wnosić. Każda osoba, która wchodzi do mnie jest indywidualnością, poznaję dzieci, ich imiona i wiek, terminy przyjścia na świat maluszków, rozmawiamy o porodach, o dzieciach, karmieniu i nieprzespanych nocach, drzemkach dzieci i ich dorastaniu. Dziś złapałam się na tym, że zapomniałam kogo pod sercem nosi jedna z moich klientek i czułam się z tego powodu bardzo niekomfortowo. Niby normalna rzecz, ale zdaję sobie sprawę, że dla każdej kobiety jej dziecko jest największą indywidualnością i najważniejszym skarbem, dlatego nie mogę pozwolić sobie na lekceważenie, na zapominanie takich informacji o maleństwach. Słucham mam, słucham czego potrzebują, jakie kolory i ciuszki im się podobają, staram się na ile to możliwe spełniać ich życzenia. Wiem ile niedogodności czeka na młodą mamę. Począwszy od wysokich krawężników, ciężkich wózków, problemach z karmieniem, godzeniem prowadzenia domu z uczeniem się. Jeśli mogę komuś pomoc to pięknie. Jeśli mogę wywołać trochę uśmiechu, to jeszcze lepiej. Sprawia mi ogromną radość odczucie, że jestem komuś potrzebna. Wychodzę też z prostego założenia, że należy lubić to, co się robi, by robić to dobrze, a ja lubię moje miejsce, dzieci, mamy, które przychodzą, by zamienić kilka słów, odpocząć, kupić ubranko.
Przyznam szczerze, że nie słyszałam nigdy wcześniej o tego typu miejscu. Czy był to Twój indywidualny projekt czy czerpałaś z rad innych? Jak zrodził się pomysł otwarcia takiego miejsca?
Przystanek Mama zrodził się w mojej głowie od początku do końca. Jedynym pomysłem, można powiedzieć zaczerpniętym z zewnątrz, była nazwa. W zeszłym roku podczas spaceru ze znajomą, opowiadałam jej o zarysie tego, co tworzy się w mojej głowie, a ona szybko podsumowała „aha, taki przystanek mama”. Dodam tylko, że pytałam koleżankę, kiedy już zaczęłam prace nad realizacją pomysłu, czy nie pogniewa się jeśli wykorzystam „jej” nazwę, na szczęście nie było żadnego problemu. Chciałam zawsze mieć coś swojego, miejsce gdzie moja córka Michasia będzie mogła przebywać ze mną. Na początku wierzyłam w to, że ona będzie mogła być ze mną cały czas, są jednak pewne powody, dla których dzieci nie przebywają w większości z rodzicami w ich miejscach pracy i zdecydowanie są to rozsądne powody, jej temperament także absolutnie nie pozwoliłby mi na zajęcie się mamami, które do mnie przychodzą. Michasia jest tam jednak ze mną około dwóch do czterech godzin i rewelacyjnie to na nią wpływa. Ma mini przedszkole w Przystanku Mama, widzę jak szybko wiele rzeczy jej przychodzi i jak uczy się przebywania z innymi dziećmi.