Tylko kilka procent kobiet rodzi prawie w ogóle bez bólu. Reszta wspomina poród jako doświadczenie bolesne i męczące.
Dzięki znieczuleniu zewnątrzoponowemu rodząca odczuwa skurcze jako mniej bolesne, jest bardziej zrelaksowana i spokojna, a jednocześnie może dalej chodzić i kontrolować co się z nią dzieje. Kolejną zaletą znieczulenia jest jego bezpieczeństwo. Powikłania zdarzają się niezwykle rzadko. Możesz odczuwać bóle głowy jeżeli lekarz nakłuje przypadkowo oponę twardą, co w praktyce zdarza się jedynie w 1% przypadków. Częściej wystąpić może spadek ciśnienia krwi. Aby temu zapobiec, pacjentce podaje się przed zabiegiem płyn elektrolitowy w kroplówce. Znieczulenie często wykonuje się również w przypadku cesarskiego cięcia, co umożliwia mamie chociaż częściowy udział w porodzie i szybszy kontakt z dzieckiem.
Znieczulenie zewnątrzoponowe wykonywane jest przez anestezjologa. Lek podaje się przez cewnik wprowadzony za pomocą igły do przestrzeni nadtwadówkowej w okolicy lędźwiowej. Wcześniej miejsce wkłucia dezynfekuje się i znieczula. Rodząca leży zazwyczaj na boku, czasami może siedzieć. Działanie leku można odczuć po ok. 15 minutach.
Wielu lekarzy uważa, że znieczulenie podane przed rozwarciem szyjki do 3 cm może opóźnić akcję porodową. Dlatego często trzeba czekać do tego momentu. Można je natomiast podać później jeśli główka dziecka nie ułożyła się jeszcze w kanale rodnym.
Znieczulenie nie jest na razie refundowane przez kasy chorych. Dlatego trzeba za nie zapłacić ok. 300 – 500 zł, w zależności od szpitala. Bezpłatnie zabieg wykonuje się jedynie u kobiet poważnie chorych, np. na serce lub nadciśnienie.