Choć brzmi to mało wiarygodnie, to jednak jest prawdziwe. Okazuje się bowiem, że poród ma więcej wspólnego z wojną niż mogłoby się nam wydawać. O co konkretnie chodzi? O stres pourazowy. Według izraelskich naukowców, kobiety po porodzie mogą cierpieć z powodu stresu pourazowego, a jego objawy mogą być podobne do tych, z którymi borykają się byli żołnierze.Teza badaczy z Izraela, choć kontrowersyjna, ma swoich zwolenników. Według nich aż jedna na cztery młode matki ma objawy takie same, jak żołnierze powracający z misji: przyspieszone bicie serca na samą myśl o porodzie, ciągłe wracanie myślami do dnia porodu, niechęć do rozmawiania o porodzie. A to, zdaniem autorów koncepcji, jasno sugeruje, że młode matki cierpią z powodu stresu pourazowego.
Czy naprawdę jest aż tak źle? Według dużej grupy specjalistów, opinia naukowców z Tel Awiwu jest mocno przesadzona. Bo chociaż poród jest trudnym doświadczeniem, to jednak jest zjawiskiem w pełni fizjologicznym, do którego ciało kobiety przygotowuje się przez okres 9. miesięcy. A to wyklucza tezę o stresie pourazowym porównywalnym z tym, co odczuwają żołnierze wracający z frontu.