Pomysłowość niektórych dorosłych jest przerażająca. W Stanach odkryto nielegalny handel lizakami skażonymi ospą wietrzną. Odkrycie tej zakazanej sprzedaży nie było zresztą trudne – nietypowa oferta była reklamowana wszędzie, m.in. w Internecie.
Zastanawiacie się, kto i po co handlował lizakami z wirusem ospy? Okazuje się, że za wszystko są odpowiedzialni troskliwi rodzice, którzy w obawie, że dziecko nie zarazi się ospą w dzieciństwie, „kupują” ją z lizakiem i mają problem z głowy. To ma, w mniemaniu rodziców, uchronić ich pociechy przed niebezpiecznymi konsekwencjami chorowania w przyszłości. Nie od dziś przecież wiadomo, że dorośli gorzej znoszą trudy chorowania na ospę niż maluchy. Większe jest też prawdopodobieństwo powikłań.
Ile trzeba było zapłacić za tę pewność chorowania? 50 dolarów plus koszty przesyłki.
„Zapobiegawczych rodziców” ostrzegamy – wirusy mają zdolność do mutacji i mogą być realnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa malucha.