Szczyt płodności przypada na około 25. rok życia i jeszcze przez dziesięć lat ten wskaźnik jest dość wysoki. Jednak tuż po 35. roku wyraźnie się obniża.
Z medycznego punktu widzenia najlepszy czas na dziecko jest przed trzydziestką. Problem jednak w tym, że dojrzałość biologiczna, a zatem możliwość zajścia w ciążę nie pokrywa się z dojrzałością społeczną. Dwudziestoparoletnia dziewczyna na ogół jeszcze się uczy albo dopiero zaczyna pracę. Urodzenie dziecka w wieku 20 lat mogłoby zaburzyć jej życie. Niemniej, każda dziewczyna rozpoczynając studia czy karierę zawodową sama powinna odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań.
Oto one:
- Kiedy chcę urodzić?
- Co mam zrobić, żeby to mi się udało?
- Jak powinnam ułożyć sobie życie prywatne i zawodowe, żeby w przyszłości nie okazało się, że jest już za późno na dziecko?
Moda na późne macierzyństwo zaczęła docierać do nas z Zachodu. Coraz więcej Polek na pierwszym miejscu stawia swoją karierę i rozwój zawodowy. Młode kobiety żyją w przekonaniu, że na dziecko zawsze będzie czas. Dlatego bardzo często odkładają decyzje o powiększeniu rodziny. Nie można jednak tej granicy przesuwać aż do 40. roku życia, jak robią to np. Francuzki. Trudności z zajściem w ciążę mogą wtedy stać się barierą nie do pokonania. Nawet zapłodnienie in vitro w tym wieku nie zawsze daje szansę na zajście w ciążę. Ponadto w Polsce niewiele par stać na in vitro. To bardzo drogie leczenie, a nasze państwo nie refunduje jego kosztów.
W Polsce nie traktuje się niepłodności jak choroby. Młoda kobieta, u której już w wieku 25 – 27 lat lekarz rozpoznał niepłodność zwykle nie ma pieniędzy na leczenie. Niepłodne małżeństwa oszczędzają przez parę lat, żeby zebrać odpowiednią sumę, ale czas płynie i działa na ich niekorzyść. Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, kiedy jest najlepsza pora, żeby urodzić dziecko. Taką decyzję kobieta musi podjąć sama. Jednak do obowiązków lekarza należy poinformowanie, kiedy jej szanse na macierzyństwo są największe.